‘’You Marry Me?’’
-Louis?!- Zawołał Harry wchodząc do ich wspólnego mieszkania, które dzielili ze sobą
już od ponad dwóch miesięcy.
-Jestem w kuchni!- Odkrzyknął, a loczek od razu
skierował się do wspomnianego pomieszczenia. Położył ręce na biodrach swojego
chłopaka i ucałował jego policzek.
-Cześć.- Powiedział słodko.- Wiesz co dzisiaj jest?
-Um 30 stycznia?- Loczek zachichotał na tą błyskotliwą
uwagę Tomlinsona.
-Nie Głuptasie, dzisiaj mijają dokładnie dwa lata od
kiedy się poznaliśmy i rok od kiedy jesteśmy ze sobą.- Uśmiechnął się
promiennie.
-O mój boże, Harry zupełnie zapomniałem.- Odwrócił się
do niego przodem pozostawiając krojenie pomidora.- Tak mi przykro. Mam tyle
pracy na uczelni, wiem, że to żadne wytłumaczenie, ale…- Młodszy chłopak przerwał
mu dociskając swoje wargi do jego.
-Dla tego masz mnie.- Loczek sięgnął do kieszeni i
wyciągnął z niej dwa bilety.- Film zaczyna się o 20.
-Jesteś cudowny, wiesz?- Zapytał i złożył szybki
pocałunek na nadal rozgrzanych ustach swojego partnera.
-Wiem, a teraz idź się ogarnąć.
-Twierdzisz, że źle wyglądam?- Brwi Louisa uniosły się
ku górze.
-Wiesz, że jesteś idealny w tych dresach, ale wyglądałbyś
jeszcze bardziej idealnie w tych nowych obcisłych rurkach.- Wymruczał mu do
ucha na koniec przygryzając jego płatek.
Twarz starszego chłopaka pokryła się rumieńcem, na co
Curly zachichotał. Szatyn mruknął coś pod nosem i wyminął go kierując się do
garderoby. Gdy Styles upewnił się, że jego chłopak zniknął szybko podbiegł do
szafki w salonie. Odsunął jedną z szuflad i po odgarnięciu wszystkich
dokumentów chwycił w rękę małe, czarne pudełeczko. Chwilę bawił się nim, a
następnie otworzył je i wyjął z niego srebrną obrączkę. Przemieszczał ją między
palcami potem przybliżając bliżej oczu. Przeczytał krótki napis, który oddawał
jego wszystkie uczucia „Twój na zawsze -H.” To miało stać się już dzisiaj, już
dzisiaj miał zadać te jedno pytanie, które odmieni jego całe życie. Włożył
pierścionek z powrotem do pudełeczka, a je umieścił w kieszeni dżinsów.
Wszystko dzisiaj musiało być idealnie.
Wszystko dzisiaj musiało się udać.
-Harry?- Loczek podskoczył w miejscu przestraszony.
-Tak?
-Jestem gotowy, możemy iść.- Na jego twarzy pojawił
się szeroki uśmiech.
Oboje spletli swoje palce i wyszli na ulice ruchliwego
Londynu. W drodze do kina przekomarzali się i wygłupiali. Ich miłość była
widoczna już z daleka. Oboje choć mieli zupełnie inne charaktery rozumieli się
bez słów.
Harry był tym „niegrzecznym” chłopcem. Lubił
spontaniczność, prawie nigdy niczego nie planował i żył chwilą. Lubił łamać
zasady i korzystać z życia. Był na nie łakomy i nie chciał marnować żadnej
sekundy.
Z kolei Louis był tym ułożony i grzecznym. Zawsze
wszystko starannie przemyślał i zaplanował za nim to zrobił. Cechował się
nieśmiałością, był bardzo delikatny. Każdy gest wzruszał go do łez i to właśnie
kochał w nim Styles. Tą niewinność.
Do kina doszli trzydzieści minut przed filmem. Ustali
w kolejce do baru gdzie kupili jeden największy kubełek z popcornem i jedną
dużą cole z dwoma słomkami. Nawet wtedy gdy ich ręce były zajęte oni znaleźli
sposób na ich złączenie.
-Nawet nie zdążyłem zapytać; na jaki film idziemy?
-Wiesz wykorzystałem swoje znajomości i dzisiaj
zagrają… „Grease”.- Powiedział wyraźnie podekscytowany.
-Nie wierzę! Wiesz, że Cię kocham? Jesteś najlepszy.
-A wiesz, że ja też Ciebie kocham?- Oboje zachichotali
i skierowali się w stronę wejścia na sale. Curly pokazał bilet chłopakowi stojącemu
przy barierkach i razem z Tomlinsonem wszedł do środka. W pomieszczeniu było
już ciemno i kilka miejsc było pozajmowanych. Chłopcy znaleźli swoje krzesła w
pierwszy rzędzie. Szatyn sięgnął ręką po przysmak, ale duża łapa jego partnera
zabroniła mu tego.
-Jaki masz problem, Hazz?- Zapytał z udawanym
oburzeniem, ale wydał go cień uśmiechu.
-Jak zjesz to teraz to nie będzie na film.
-To wyjdę i kupie drugi.
-A wtedy przegapisz kawałek filmu.
-A wtedy ty mi ten kawałek opowiesz.- Upierał się na
swoim Lou.
-Louisie Williamie Tomlinson nie rób problemu.- Tommo
„urażony” odwrócił się przodem do ekranu.
Pojawiły się pierwsze reklamy, a Harry zaczął się co
raz bardziej denerwować. Przez chwile chciał się nawet wycofać. Przecież Louis
mógł nie przyjąć jego oświadczyn i wyśmiać go.
Odruchowo sięgnął do kieszeni i przejechał palcem po
fakturze pudełeczka.
-Wszystko w porządku?- Zapytał starszy widząc
zamyślenie swojego partnera.
-Jasne.- Zmusił się do lekkiego uśmiechu.
Oboje zamilkli kiedy rozpoczął się seans. Zielonooki
ukradkiem przyglądał się swojemu towarzyszowi. Wyglądał na szczęśliwego
oglądając swój ulubiony film. Zmarszczki, które pojawiły się wraz z jego
uśmiechem były na to najlepszym dowodem.
Ręce Stylesa zaczęły się pocić kiedy zbliżał się ten
moment. Jego serce biło ze zdwojoną siłą, a jego twarz straciła wszystkie
kolory.
Po chwili tak jak było w planie w ulubionym momencie
Lou film się zatrzymał. Ekran zrobił się czarny, a po chwili pojawiła się na
nim twarz Loczka.
-Hej Boo. Dzisiaj jest nasza podwójna rocznica.
Dokładnie dwa lata temu poznaliśmy się. Pamiętasz jak? Szedłem do kina na
randkę z chłopakiem, z którym umówił mnie Zayn. Usiedliśmy na naszych miejscach
i nawet nie rozmawialiśmy. Potem przyszedłeś ty. Usiadłeś po mojej drugiej
stronie i zachwyciłeś tym olśniewającym uśmiechem i szaroniebieskimi oczami.
Zamiast z tamtym chłopakiem ja cały czas rozmawiałem z Tobą, a potem pod
pretekstem pójścia do łazienki wymknęliśmy się. Już wtedy zostaliśmy
najlepszymi przyjaciółmi.
Natomiast rok temu zostałeś moim chłopakiem. Pamiętasz
jak? Byliśmy w parku na wieczornym spacerze. Sypał śnieg, a ja zachwycałem się
Twoimi słodkimi rumieńcami spowodowanymi przez zimno. Wracaliśmy już do domu
akurat przechodzą obok tego samego kina. Zatrzymałem Cię, a ty nie miałeś
pojęcia o c chodzi. Kazałem Ci spojrzeć w górę, a miejscu gdzie powinien być
napisany tytuł filmu litery ułożyły się w napis: Kocham Cię Lou, zostaniesz
moim chłopakiem?
Harry spojrzał ponownie na swojego chłopaka i
uśmiechnął się pod nosem widząc jak kilka łez szczęścia spływa po jego
policzku.
-I wiesz co? Zgodziłeś się, a ja byłem
najszczęśliwszym człowiekiem na świecie. I nadal jestem, bo mam Ciebie. Nie
wiem czy już wiesz do czego zmierzam, ale…
Louisie Williamie Tomlinsonie wyjdziesz za mnie?
Światła delikatnie się zapaliły, a Harry wstał ze
swojego miejsca i uklęknął przez chłopakiem. Wyciągnął z kieszeni małe,
kwadratowe pudełeczko i otworzył je ukazując srebrną obrączką.
-Louisie Williamie Tomlinsonie wyjdziesz za mnie?-
Powtórzył.
-Ja-ja.- Zaczął jąkać, a łzy wypływające z jego oczu
nie ułatwiały mu tego.- Tak Harry. Tak.- Młodszy chłopak wsunął pierścionek na
palec starszego, a po sali rozniosły się oklaski. Boo odwrócił się, a jego
twarz rozświetliła się widząc ich rodzinę i przyjaciół. Curly objął dłońmi
twarz szatyna i złożył na jego ustach delikatny pocałunek przelewając na niego
całą swoją miłość.